Duopol gibelinów i gwelfów

ekskursje.pl 4 lat temu

Moja niechęć do analogii z Trzecią Rzeszą wynika nie tyle z nazistofobii, co z intelektualnej łatwizny takich porównań. Każdy oglądał „Kabaret”, więc każdemu się wydaje, iż wie jak upadła Republika Weimarska.

W Europie tymczasem spór „monarchia czy republika” zaczął się w starożytności i trwał przez średniowiecze. W samej Italii republik było ze sześćdziesiąt, a były też na północy – w tym rzut beretem od nas w Nowgorodzie.

Prawie wszystkie upadły, z charakterystycznym wyjątkiem San Marino, któremu udało się pozyskać litość najpierw Napoleona, a potem Garibaldiego. Podczas zimnej wojny byli anomalią, jako jedyny demokratyczny kraj rządzony przez komunistów.

Większość republik zwalcowały w XVI-XVIII wieku europejskie absolutyzmy. Ciekawsze wydają mi się jednak przypadki tych, które wolności wyrzekły się niejako dobrowolnie.
Ważna dla naszej historii dynastia Sforzów zrodziła się właśnie w ten sposób. W 1447 roku w Mediolanie zmarł książę Visconti.

Elity intelektualne miasta uznały to za dobry moment do przywrócenia swobód demokratycznych, utraconych dwa stulecia wcześniej. Dynastię Viscontich zapoczątkował arcybiskup, po którym rządzili jego spadkobiercy.

W Mediolanie urzędowali najwybitniejsi prawoznawcy Italii. Ułożyli piękną konstytucję Złotej Republiki Ambrozjańskiej i wybrali spośród siebie radę dwudziestu czterech „kapitanów i obrońców wolności”.

Tymczasem nieślubna córka Viscontiego miała inne plany – wyszła za Francesco Sforzę, z zawodu kondotiera, po prostu bandytę. Sforza pozyskał poparcie miast otaczających Mediolan, obiecując im klasyczne „read my lips: no new taxes” oraz „nie pozwolimy tym ważniakom z Mediolanu się rządzić”.

Nie upłynęły 3 lata, a „capitani e difensori della liberta” skapitulowali i przekazali mu wszelkie uprawnienia. Franceso rządził zresztą sprawnie, ale jego następcy byli już takimi zwyrodnialcami, iż Hitler ze Stalinem by się skrzywili z niesmakiem.

Galeazzo Sforza był zbrodniczym psychopatą. Gwałcił kobiety, potem je przekazywał dworzanom. Mordował ludzi przy pomocy wymyślnych tortur, lubował się w słuchaniu jęków konających.

Florencja uzyskała niepodległość w 1197, gwałtownie stała się potęgą. Jej walutą (florenem) posługiwano się choćby na naszych ziemiach. Ród Medyceuszy założył pierwszy ogólnoeuropejski bank i od XV wieku de facto rządził miastem.

Medyceusze sponsorowali naukę i kulturę. Florencja do dzisiaj robi potężne wrażenie na przybyszu (zwłaszcza grającym w „Assasins Creed”).

Upadek tej republiki jest więc być może najbardziej zagadkowy. W 1490 roku w mieście pojawił się dominikański mnich Girolamo Savonarola, sprowadzony przez Wawrzyńca Wspaniałego – jak sam przydomek wskazuje, jednego z najwspanialszych z Medyceuszy.

Wspaniały zmarł w 1492. Jego następca, Piotr Niefortunny (Piero Il Sfortunato) był, jak sam przydomek wskazuje, jednym z najmniej wspaniałych Medyceuszy.

Savonarola nie miał florenckiego obywatelstwa, więc sam nie mógł startować w wyborach. Jego stronnicy, partia Płaczących (Piagnoni) błyskawicznie zdominowali jednak miejską politykę. Doprowadzili do obalenia Piotra Niefortunnego (1494).

Savonarola miał świetną odpowiedź na pytanie „jak zreformować system sprawiedliwości”. Dzieci są z natury niewinne, a więc: stwórzmy dziecięcą policję! Niech tropi pijaństwo, rozpustę i korupcję! A ponieważ to co złe, brało się z dbania o rzeczy świeckie: palmy książki i dzieła sztuki, bo odwracają ludzi od Boga!

Florencja pogrążyła się w terrorze i chaosie. choćby wyznawcy Savonaroli w końcu zauważyli, iż facet bredzi jak obłąkany. W końcu spalono go na stosie w 1498.

Lubimy powtarzać, iż edukacja i kultura służą demokracji, ale historia tego nie potwierdza. Republikę wolnych chłopów Dithmarschen Dania podbiła dopiero w 1559, chłopi nie mieli swojego Savonaroli.

Te republiki czasem były de facto oligarchiami (Wenecja!), czasem jednak były całkiem demokratyczne. W Nimes lud wybierał „po pięciu zacnych mężów z każdej dzielnicy”. Tych dwudziestu elektorów wybierało 4 konsulów.

Żeby uniknąć groźby przekształcenia w monarchię, często w tych ustrojach nie było pojedynczego przywódcy. W Pawii poszczególne stany (rycerze, gmin oraz juryści) wybierali – każdy osobno – swojego podestę, którzy rządzili kolektywnie.

W niektórych miastach nie tolerowano rycerzy. Wykluczyły ich np. Fryburg (1120) i Lubeka (1158). Bolonia i Florencja przyjęły przepis, iż w radzie generalnej mogą zasiadać tylko obywatele wykonujący pracę własnych rąk (co wykluczało m.in. jurystów). Dante pochodził ze stanu rycerskiego, ale wstąpił do cechu lekarzy po prostu żeby mieć prawa obywatelskie.

Kryteria obywatelstwa były zawsze przedmiotem sporu. W Pizie od 1286 wymagano 20-letniego pobytu. Wobec braku rąk do pracy, w 1319 radykalnie to skrócono do 3 lat. Piza generalnie wygląda na jedną z najbardziej egalitarnych republik: w 1164 wprowadzono tam zakaz budowy wieży wyższej od sąsiada (żeby uniknąć wyścigu jak w San Gimignano).

W starożytnym Rzymie za ideał cnót republikańskich uchodził Cyncynat, który obrany dyktatorem na czas wojny z Ekwami, po zwycięstwie oddał władzę i odrzuciwszy wszelkie zaszczyty, wrócił do pracy fizycznej. Opowiednikiem w średniowieczu była legenda mediolańskiego Huberta della Croce, żołnierza i siłacza, który jednak pozostawał zawsze
skromnym i uprzejmym demokratą.

Tych, którzy liczyli na puentę typu „I DLATEGO KACZOR BE, ZANDBERG CACY”, muszę niestety rozczarować. Piszę o tym bo mnie to kręci.

Jak my narzekamy na duopol PO-PiS, tak Włosi narzekali na gibelinów i gwelfów. Gwelfowie byli za papieżem, gibelini za cesarzem. jeżeli Unię Europejską uznamy za nowe wcielenie cesarstwa, to my my – jako Antypis – jesteśmy gibelinami.

Zazwyczaj elity były za gibelinami, a gmin za gwelfami, ale nakładały się na to animozje między miastami. Gdyby Toruniem rządzili gwelfowie, Bydgoszcz byłaby gibelińska.

Gwelfowie z kolei dzielili się na białych (antyklerykalnych) i czarnych (proklerykalnych). W tamtych czasach antyklerykalizm często łączył się z głęboką religijnością – republika w Pizie zaczęła się od antyklerykalnego powstania z IX wieku, w którym obalono biskupa. Świecki konsulat dalej budował kościoły.

Spór o wyższość republiki nad monarchią toczył się wówczas także między filozofami. Jan z Paryża ostrzegał, iż każda monarchia grozi zwyrodnieniem w tyranię. Zwolennicy monarchii, jak Idzi Rzymianin kontrowali, iż monarchia to więcej niż monarcha.

Największymi zwolennikami republiki byli Jan z Hocsem i Ptolemeusz z Lukki. Ich argumenty przypominają dzisiejsze: pisali, iż ludzie najchętniej przestrzegają tych praw, na stanowienie których mają wpływ i iż prawa republikańskie zwykle są łagodniejsze od monarszych.

Bruneo Lattini ułożył taki ranking najlepszych ustrojów świata: 3. władza królewska, 2. władza najlepszych, 1. władza komuny. Nie był oczywiście protoplastą komunizmu (a może jednak?), po prostu uważał, iż najlepiej gdy ludzie sami zrzeszają się w swobodną wspólnotę.

Ptolemeusz z Lukki był z kolei protoplastą kultu Średniej Klasy Średniej, dowodził bowiem, iż zła jest władza bogaczy, bo grozi tyranią, zła jest też władza biedaków, bo grozi przymusowym zrównywaniem. Najlepsza jest władza „ludzi pośredniego szczebla”.

Na tym zakończę wybor losowych ciekawostek, pochodzących głównie z książki Johna Mundy „Europa Średniowieczna 1150-1309”.

Idź do oryginalnego materiału