Co istotne, to fakt, iż nikt nie jest zainteresowany tym, aby Polska była czołowym państwem w rywalizacji międzynarodowej. Zarówno wschód, jak i zachód. Bowiem Zachód nadal cierpi na pewnego rodzaju kompleksy dotyczące Polski. Ci Państwo nie są w stanie zrozumieć, a tym bardziej poprzeć Polski, która może być silniejsza (gospodarczo i militarnie) niż Państwa Europy Zachodniej. Na tym opierała się dotychczasowa gra Brukseli w odniesieniu do Polski. Teraz, gdy do gry wchodzi potencjalne rozmieszczenie w Polsce broni jądrowej w ramach programu Nuclear Shering we Francji i Niemczech odezwą się te same głosy, co de facto w Moskwie.

Minister Obrony Republiki Francuskiej nie chce w Polsce broni jądrowej, gdyż to podważyłoby Akt Stanowiący Rosja-NATO, który z perspektywy Moskwy jest już tylko kawałkiem papieru, który można wykorzystać tylko w określonym celu. Jednocześnie Minister Lecornu dodaje, że sama Rosja rozmieszczając broń jądrową na Białorusi podważyła a de facto złamała postanowienia umowy z 1997 r.

Natomiast Minister obrony Niemiec Boris Pistorius oświadczył, że nie należy spekulować na temat tego, gdzie obecnie należy rozmieścić broń jądrową. Jak wskazywał – „W Europie istnieje parasol nuklearny NATO, który dowiódł swojej adekwatności i zdolności odstraszania”.

Najwyraźniej obaj Panowie nie zauważyli tego, że Rosja traktuje już akty prawa międzynarodowego jak kawałki nic nieznaczącego papieru. Nic dziwnego. Putin już w 2008 r. w Bukareszcie mówił, że liczy się to potencjał, a więc siła.

Jaki więc sygnał wysyła w ten sposób Paryż i Berlin wobec Moskwy?
Obie stolice nie chcą spekulować na temat rozmieszczenia broni jądrowej, gdyż jak zdaje się (to moje spekulacje) obawiają się złamania równowagi sił i potencjalną eskalację napięć na linii NATO-Rosja. Najwyraźniej obu Panom umknęło to, że Rosja straszy atakami jądrowymi na Zachód od 2022 r., gdy przegrali dwie kluczowe w tamtym czasie bitwy o Kijów i Charków. Wtedy inicjatywa strategiczna leżała po stronie Zachodu i Kijowa, który został zmarnowany. Teraz sytuacja jest inna, gdyż to Rosja ma inicjatywę strategiczną i wielki potencjał militarny na Ukrainie oraz przygotowuje się do wojny z NATO o czym świadczy wiele czynników. Dlatego taka narracja, która płynie ze stolic Europy Zachodniej to błędna narracja bo Rosji już nie zależy na resecie na który czekacie. Rosja moi drodze Panowie uważa, że już was nie potrzebuje bo jest militarnie silniejsza i co istotne, ma poparcie Chin i dosłowne wsparcie ekonomiczno-militarne Państwa Środka. W Paryżu i Berlinie liczą na to, że sytuacja na froncie ustabilizuje się na tyle, aby Kijów i Moskwa mogły zawrzeć coś na wzór umowy mińskiej z 2014 r. Problem polega jednak na tym, że to nie nadejdzie bo Putin wybrał scenariusz konfrontacji z Zachodem. Nic dziwnego. On chce się zemścić za 1989 i 1991 r. i nie spocznie dopóki tego nie zrobi tym bardziej, że obserwował te wydarzenia jako oficer KGB w Dreźnie.

W Polsce również rozgorzała wielka dyskusja po słowach Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który o kwestii rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce mógł rozmawiać (to również moja spekulacja) z Donaldem Trumpem i być może w marcu z obecnym Prezydentem USA Joe Bidenem. Przy czym należy tu zauważyć, że o tym fakcie milczy polski rządu i Premier RP Donald Tusk. Narracja Prezydenta RP spotkała się z falą krytyki ze strony jego oponentów politycznych i niektórych ministrów z obecnego polskiego rządu. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński określił słowa prezydenta mianem nieodpowiedzialnych.

Szczerze mówiąc nie rozumiem tej krytyki poza tym, że przypomina ona dyskusję jaka toczyła się w Polsce w latach 2005-2008 w kontekście instalacji w Polsce i Czechach elementów tarczy antyrakietowej. Wówczas narracje były niemalże podobne zmierzające w stronę przekonania opinii publicznej, że realizacja tej koncepcji spotkać się może z reakcją Rosji i przede wszystkim doprowadzi do napięć z Rosją. Sytuacja jest więc bardzo podobna i ciekawą koincydencją jest właśnie to, że obie te koncepcje już w warstwie narracji spotkała się z krytyką ze strony obozu politycznego III RP. Bardzo interesujące jest również to, że te głosy są bardzo podobne do tych, które płyną z Berlina i Paryża. Nawet jeśli oceniamy słowa Prezydenta RP jako „szkodliwe”, to należy podkreślić, że służą one w sprawdzeniu reakcji różnych stron oraz mają funkcję odstraszania. Poza tym, rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce w sposób daleko idący zabezpieczyłoby nasze państwo i polskich obywateli przed potencjalną agresją ze strony Rosji. Miałoby również wielką funkcję odstraszającą. Jednak dodajmy fakt, że program Nuclear Shering nie oznacza, że Wojsko Polskie miałoby pełną kontrolę nad bronią jądrową, która zostałaby potencjalnie rozmieszczona w Polsce. Kontrolę nad nią miałyby de facto Stany Zjednoczone, które decydowałyby o jej potencjalnym użyciu, a nie Polska. Rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce i ryzyko eskalacji nuklearnej w sytuacji, gdyby przypadkowo te instalacje byłyby celami potencjalnego agresora miałoby funkcję odstraszającą.

Reakcja Rosji jest natychmiastowa. Rosjanie wskazali, że jeśli NATO rozmieści w Polsce broń jądrową, to Rosja wyznaczy Polskę jako cel nr 1 w swojej polityce militarnej.

Polska powinna tę partię szachów rozegrać i starać się o włączenie naszego kraju do tego programu jako planu minimum wobec braku posiadania własnej broni jądrowej, którą uważam, że powinniśmy zbudować. Tym bardziej, że ja osobiście nie jestem pewien gwarancji bezpieczeństwa i obrony ze strony Stanów Zjednoczonych. Polityczny impas ostatnich kilkunastu miesięcy jaki miał miejsce do 20 kwietnia 2024 r. w Stanach Zjednoczonych uwidocznił trwający już od kilkunastu lat proces słabnięcia tego państwa, które nie było wstanie odwieźć Putina i Rosję od rozpoczynania inwazji na Ukrainę. Nie pomogło również Ukrainie w wykorzystaniu okienka czasowego jaki Kijów miał na przełomie lata i jesieni 2022 r. Powinniśmy się w Polsce zastanowić nad tym, czy w razie eskalacji napięć na Zachodnim Pacyfiku oraz na Bliskim Wschodzie (co w przypadku BW ma już miejsce) będziemy mogli liczyć na Stany Zjednoczone i naszych zachodnich sojuszników? Ukraina i polityka kontroli eskalacji, którą Stany Zjednoczone zdecydowały się przyjąć i realizować w odniesieniu do wojny rosyjsko-ukraińskiej wskazuje, że w razie wybuchu wojny rosyjsko-polskiej Stany Zjednoczone również mogłyby prowadzić taką politykę w odniesieniu do Polski, gdyby nie chciały angażować się w konflikt razem z nami od początku i przede wszystkim gdyby musiały wybierać między zaangażowaniem na Pacyfiku a Europą.

W polityce liczy się potencjał i siła, a nie przyjęte i obowiązujące normy. One są rezultatem triumfu potencjału i siły jednej ze stron. Po zakończeniu przyszłej wojny światowej zostaną przyjęte nowe normy międzynarodowe i decydować o tym będzie jedna ze stron, która wyjdzie zwycięska z przyszłego konfliktu globalnego. Tak było dotychczas, tak również będzie w przyszłości. To również wybrzmiewa z Moskwy, Pekinu i Teheranu. Odchodząc od tej dygresji należy zatem na koniec jednoznacznie podkreślić, że naszym interesem jest to, aby Polska została włączona w Program „Nuclear Shering” jako plan minimum w sferze polityki odstraszania i czas najwyższy, aby dyskusja w Polsce na ten temat była poważna. Zachodnia Europa powinna zrozumieć, że to jest również ich strategiczny interes i nie powinna obawiać się nerwowych reakcji ze strony Rosji, które świadczą o tym, że obawiają się realizacji tej koncepcji bo częściowo utrudni im to realizację przyjętych już planów i decyzji rozłożonych w czasie.

Czytaj więcej.

Obraz dlsd cgl z Pixabay