Hitler miał tylko jedno jądro, czyli coś o angielskich dżentelmenach

radeko.wordpress.com 1 miesiąc temu

Nie skończyłem jeszcze oglądać serialu „Dżentelmeni”, ale choćby ze względu na jeden wątek jest to rozrywka zasługująca na polecenie. Chodzi o odcinek czwarty, w którym pojawia się sprawa prawego jądra Adolfa Hitlera.

Max Bessington, brytyjski arystokrata, ma świra na punkcie niemieckiego dyktatora. Zbiera jego obrazy, i uważa za niezrealizowanego geniusza malarstwa, następcę Leonarda da Vinci. Swoją sekretną kolekcję akwareli trzyma w piwnicy, gdzie również, w słoiku z formaldehydem, ukrywa ocalałe z bitwy pod Sommą, prawe jądro Führera.

Pogłoski o kalectwie Hitlera są prawdopodobnie miejską legendą, wywodzącą się z popularnej wśród aliantów walczących z nazistami, prześmiewczej piosenki „Hitler Has Only Got One Ball”, której tekst leci mniej więcej tak:

Hitler has only got one ball,
Göring has two but very small,
Himmler is rather sim’lar,
But poor old Goebbels has no balls at all.

… sugerującej, iż przywódca III Rzeszy cierpiał na tak zwane „wnętrostwo”. Chodzi o to, iż jedno z jego jąder nie usadowiło się podczas życia płodowego w worku mosznowym. Z kolei Göring i Himmler, według tej marszowej pieśni zagrzewającej do boju i mającej spuścić z żołnierzy napięcie przed walką, mieli co prawda dwa jajka, ale nienaturalnie małe (mikroorchidyzm), zaś mistrz propagandy nazistowskiej, „stary Goebells” (Go-balls?), nie posiadał ich w ogóle (anorchia).

Max Bessington, ta postać z serialu, szalony kolekcjoner, wierzy, iż Hitler stracił prawe jądro na froncie pierwszej wojny światowej. „Gdyby nie utrata jądra zachowałby równowagę między logiką a kreatywnością i świat dostałby nowego Leonarda da Vinci. Prosta droga stała się kręta, ale nie mniej kreatywna. Wciąż pozostał geniuszem.” – mówi Bessington z płomieniem w oczach, przypatrując się kawałkowi mięsa w słoiku. Niedługo potem (spoiler, ale nieistotny), Bessington ginie.

Ten wątek uważam za przezabawny, podobnie jak całą tę historię o rodzinie brytyjskich arystokratów wkręconych w ciemne, mafijne interesy. Humor, bo serial jest gangsterską komedią, podany jest z angielskim umiarem jeżeli chodzi o ilość żartów, ale jak już się pojawiają, walą dosłownością prosto w mordę i nie bierą jeńców. W filmie pojawia się cała paleta świetnie stworzonych i zagranych charakterów, a surrealizm i przewrotność przeplatają się z wyspiarską nobliwością i powściągliwością. Guy Ritchie ma jaja i wykonał wzorowo swoją robotę.

Idź do oryginalnego materiału