„Upili się i wsiedli na nas, mówiąc, iż »ujeżdżają świnie«.” Koszmar niewoli Ukraińców w rosyjskim piekle

news.5v.pl 1 tydzień temu

Od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę Ukraina zwróciła ponad trzy tysiące osób z rosyjskiej niewoli w ramach wielu wymian. Są to głównie żołnierze, ale nie tylko: pomimo podpisania Konwencji Genewskiej, Rosja porywa również cywilów. Ludzie są uprowadzani i przetrzymywani w ośrodkach zatrzymań, a do domu wracają okaleczeni psychicznie i fizycznie. Ukraińcy, którzy zostali wymienieni na rosyjskich żołnierzy, opowiedzieli The Insider, jak byli bici drewnianymi deskami podczas „przesłuchań”. Byli również zmuszani do nauki rosyjskiego hymnu, śpiewania rosyjskich pieśni patriotycznych, bici za mówienie po ukraińsku i głodzeni.

Ołeksandr: w areszcie śledczym w Kursku bili nas deskami, rozebrali do naga, a potem jeździli na nas jak na koniu

Ołeksandr, cywil, został wzięty do niewoli we wsi Mykułyczi w obwodzie kijowskim 2 marca 2022 r., mniej niż tydzień po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę. W niewoli przebywał miesiąc i 13 dni.

Rosjanie weszli do wioski o szóstej rano i natychmiast zaczęli strzelać — trafili w szkołę i uszkodzili część domów. Weszli w pośpiechu. Baliśmy się ich. Było tam osiem pojazdów (transporterów opancerzonych, znanych jako „BMP” – red.) na raz. Kiedy przyszli, siedzieliśmy w piwnicy.

Kilka godzin później wyczołgałem się, żeby podgrzać wodę i natknąłem się na dwóch Rosjan na moim podwórku z karabinami automatycznymi. Pierwsze, o co zapytali, to czy mam papierosy. Miałem tylko domowy tytoń, którego nie chcieli przyjąć.

Wtedy podszedł oficer i powiedział: „Witajcie, Majdanowcy!” (nawiązanie do rewolucji Majdanu z 2014 r., w wyniku której ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz uciekł z Kijowa do Rosji – red.) i natychmiast uderzył mnie kolbą karabinu w kolano. Zabrał mi telefon, a w nim korespondencję z moimi przyjaciółmi, którzy wysyłali zdjęcia z Bukaresztu. Zobaczył je i natychmiast powiedział: „To jest nasz człowiek”.

Maxym Marusenko / NurPhoto / NurPhoto via AFP / AFP

Krewni i przyjaciele będących w rosyjskiej niewoli Ukraińców uczestniczą w wiecu na Placu Niepodległości w Kijowie, podczas którego domagają się przyspieszenia uwolnienia bliskich. Istnieje 1800 potwierdzonych przypadków cywilów przetrzymywanych w rosyjskiej niewoli, ale rzeczywista liczba jest nieznana. Nieoficjalne dane sugerują, iż Rosja przetrzymuje w niewoli ok. 28 tys. Ukraińców, 6 kwietnia 2024 r.

Skrępowali mnie i zawieźli na skrzyżowanie. Leżał tam już młody chłopak — Sierioża (Serhij — red.) Kondratenko. Wrzucili nas obu na BMP i zawieźli w kierunku Borodianki. Na autostradzie zobaczyli punkty kontrolne i się przestraszyli. Zapytali Sieriożę: „Jak się tu dostałeś? Widziałeś (ukraińską obronę terytorialną)?”. Odpowiedział: „Tak” i wróciliśmy do Mykułyczi, gdzie przywiązali nas do gąsienic BMP i tak zostawili.

Przez następne dwa dni przenosili nas z miejsca na miejsce i przesłuchiwali: „Gdzie są naziści? Gdzie są banderowcy?” („Banderowcy” to termin używany przez Rosjan na określenie ukraińskich nacjonalistów; termin pochodzi od nazwiska Stepana Bandery (1909-1959), przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z czasów sowieckich – red.). Symulowali rozstrzelanie nas przez pluton egzekucyjny.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W nocy zdjęli nas z BMP i ponownie związali. Razem z nami wrzucili jeszcze czterech więźniów – członków Wojsk Obrony Terytorialnej. Pobili ich dotkliwie, a jednego z nich dźgnęli bagnetem w pośladek. Leżał w kałuży własnej krwi, która robiła się coraz większa. Zabrali mu trampki — kłócili się między sobą, jakby nigdy w życiu nie widzieli trampek.

Potem przekazano nas innej grupie żołnierzy. Pozwolili nam pójść do toalety — po raz pierwszy pozwolono nam ulżyć sobie w niewoli — i zabandażować krwawiącego członka Obrony Terytorialnej. Miałem nadzieję, iż ten podpułkownik mnie puści, bo po naszej rozmowie o Banderze powiedział: „Nie oddam im tego traktorzysty”.

Ale oni założyli nam worki na głowy, wrzucili do ciężarówki i znowu nas wywieźli — oddali żołnierzom w czarnych mundurach, którzy wyglądali jak oddziały specjalne. Zabrali nas na noc do jakiegoś pomieszczenia przypominającego stołówkę. Tam składowali „swoje” towary — rzeczy innych ludzi zrabowane z ukraińskich domów.

4 marca przeniesiono nas do „chłodni Hostomelu” — budynku przemysłowego z komorami chłodniczymi na mięso, gdzie siedzieliśmy przez cztery dni.

8 marca wywlekli nas na ulicę z rękami mocno związanymi za plecami plastikowymi kablami. Ból był tak nieznośny, iż wszyscy zaczęli wyć. Trzymali nas ok. 20 minut, a potem normalnie zabandażowali i zawieźli na Białoruś, do Homla, do jakiegoś aresztu śledczego.

Było tam 65 osób — przewieziono nas Iłem-76 (samolotem transportowym) do obwodu kurskiego. Na początku umieszczono nas w miasteczku namiotowym. Na zewnątrz było minus 10-15 stopni, a wiele osób nie miało butów — zabrali wszystkim trampki, a chłopcy siedzieli w śniegu na kolanach przez wiele godzin, podczas gdy nas sprawdzano i przeszukiwano.

UKRAINIAN PRESIDENCY / HANDOUT / ANADOLU AGENCY / ANADOLU AGENCY VIA AFP / AFP

230 ukraińskich żołnierzy i cywilów zostało uwolnionych i połączyło się ze swoimi rodzinami w ramach rosyjsko-ukraińskiej wymiany więźniów, 3 stycznia 2024 r.

W każdym namiocie znajdowało się 14 podwójnych łóżek ustawionych w okrąg, a na środku stał piec. Wokół obozu był drut kolczasty, wartownik w kominiarce z karabinem maszynowym i owczarek niemiecki — zupełnie jak w filmach o II wojnie światowej.

Sfilmowali to, aby pokazać w programie Olgi Skabejewej (to prowadząca program 60 minut na kanale telewizyjnym Rossija-1, jest znaną kremlowską propagandystką – red.) i innych propagandzistów, iż rzekomo zapewnili nam dobre warunki.

Pierwszą grupę ludzi wywieziono z obozu 13 marca, a nas 14 marca. Zostaliśmy przewiezieni do Kurskiego Aresztu Śledczego-1. Ci, którzy nas przewieźli, powiedzieli, iż teraz będzie nam łatwiej — w areszcie śledczym były toalety i woda. Ale tam zaczęło się piekło.

Osiem przesłuchań dziennie. Ale najtrudniejszą rzeczą jest stanie na kafelkach podczas przesłuchań. Podczas gdy „pracują” nad jedną osobą, wszyscy pozostali muszą uklęknąć — ręce za plecami, głowa w dół. Kiedy stoisz tak przez dwie lub trzy godziny, twoje nogi zawodzą. Jeden z mężczyzn w naszej celi zerwał sobie w ten sposób ścięgna.

Podczas przesłuchań zadawali ciągle te same pytania: „gdzie są naziści, gdzie są jednostki wojskowe, gdzie są banderowcy?”. Pewnego dnia nie wytrzymałem i zapytałem: „A jak odróżnić nazistów od banderowców?”. Jeden ze strażników naskoczył na mnie: „Patrz na siebie, staruszku, patrz, kto tu jest mądry!”.

W każdej celi był oficer dyżurny, który musiał zameldować, gdy wchodził jeden z konwojentów — i to tylko po rosyjsku: „Cela taka a taka. Podczas twojej nieobecności nie doszło do żadnych incydentów. W celi jest X osób, oficer dyżurny jest taki a taki, urodziłem się w tym roku”.

Miałem w celi chłopaków z Tarnopola, którzy nie znali języka rosyjskiego. Próbowałem ich uczyć, ale wciąż popełniali błędy. Pamiętam, iż jeden z nich wymówił wszystko (po rosyjsku) wyraźnie, ale na końcu powiedział „89. roku” po ukraińsku (zamiast „89. goda”, czyli „urodzony w 1989 r.” po rosyjsku), a strażnik natychmiast uderzył go młotkiem w plecy.

Przez cały dzień byliśmy zmuszani do śpiewania rosyjskiego hymnu wraz z wojskowymi piosenkami z czasów sowieckich — „Katiusza”, „Den’ Pobedy” („Dzień Zwycięstwa”). Wczesnym rankiem budzą cię, patrzą przez wizjer. Musisz natychmiast podskoczyć i zaśpiewać hymn, a potem — (Oleg) Gazmanow, „Wujek Wowa , jesteśmy z tobą”, „Katiusza” i wszystkie te głupie piosenki. Trzeba było stać nieruchomo i powtarzali wszystko co 15-20 minut. jeżeli źle śpiewałeś, przychodzili w nocy i kazali recytować na pamięć, nie pozwalając zasnąć do rana.

Była też poranna „kontrola” z owczarkiem niemieckim. Wyprowadzali nas na korytarz z rękami wyciągniętymi do góry. Potem praktycznie kazali nam robić szpagaty i bili nas po rękach i nogach, a pies gryzł nas po pośladkach. Naziści robili to samo w swoich obozach koncentracyjnych.

Dostawaliśmy jeden bochenek chleba dziennie i zupę dla pięciu osób. Czasami dostawaliśmy śmierdzącą rybę. Najważniejsze, iż była woda i toaleta. Zabrali nam wszystkie rzeczy. Kłócili się choćby o to, kto weźmie mój poplamiony uryną kożuch, w którym spałem na ziemi. Rzucili się na niego.

Dostałem się do czwartej wymiany. Ale wcześniej zagrali przedstawienie. 12 kwietnia przywieźli nas na lotnisko w Kursku, a potem powiedzieli, iż nie będzie wymiany z powodu cywilów z „DRL” i „ŁRL”, którzy zostali przywiezieni na wymianę razem z nami. Zostali wzięci do niewoli, ponieważ nie chcieli walczyć, a za nieposłuszeństwo Rosjanie im grozili: „Wymienimy was, ale ukraińska armia strzeli wam w kolana”. Byli tak zastraszeni, iż padali na podłogę i krzyczeli: „Nie wymieniajcie nas!”.

W końcu przywieźli nas z powrotem do aresztu i „przetworzyli” dokładnie tak, jak za pierwszym razem. Położyli też tych „LPR-owców” na kolana i zaczęli ich bić. Chodzili po nich w wojskowych butach, atakowali ich paralizatorami i drewnianymi deskami.

Zostałem wymieniony 14 kwietnia 2022 r., a 13 kwietnia Ukraina zatopiła krążownik Moskwa, a ci, którzy wrócili później, powiedzieli mi, iż kiedy to się stało, strażnicy wpadli w całkowitą wściekłość i pobili wszystkich na miazgę. Mieli połamane ręce. Bili tak mocno, iż ich brwi przyklejały się do prętów zbrojeniowych, którymi ich bili.

Myślałem, iż nigdy nie wrócę do domu. Nie wiem, skąd miałem tyle szczęścia. Zostało tam wielu młodych chłopaków, kiedy ja zostałem wymieniony. Często myślę: „Może byłoby lepiej, gdybym tam został, a ich wypuścili?”.

Jak Rosja narusza prawo międzynarodowe

Dane dotyczące liczby Ukraińców w niewoli są bardzo zróżnicowane. Według najnowszego raportu Ministerstwa ds. Reintegracji Tymczasowo Okupowanych Terytoriów Ukrainy (utworzony przez ukraiński rząd w 2016 r. w celu zarządzania kwestiami związanymi z okupowanymi częściami obwodów donieckiego, ługańskiego i Krymu — red.) Rosja przetrzymuje ponad 4 tys. Ukraińców. Wśród nich ponad 3 tys. osób to wojskowi, a blisko tysiąc to cywile.

25 lutego 2024 r. Dmytro Lubinets — Komisarza Parlamentu Ukrainy ds. Praw Człowieka — stwierdził jednak, iż Kreml przetrzymuje aż 28 tys. ukraińskich cywilów, uznając ich za jeńców wojennych.

Trzecia Konwencja Genewska wymaga od państw tworzenia biur informacji o jeńcach wojennych, znajdujących się na ich terytorium. Ma to zapewnić im krewnym możliwość ubiegania się o informacje na ich temat. Rosja nie tylko odmawia stworzenia takiego systemu, ale także narusza prawo jeńców do komunikowania się z krewnymi. choćby Czerwony Krzyż jest trzymany w niewiedzy w sprawie tożsamości, liczby i warunków ukraińskich jeńców wojennych.

SERGEI SUPINSKY/AFP/East News / East News

Krewni ukraińskich jeńców wojennych z pułku Azow trzymający transparenty podczas wiecu wzywającego do ich szybkiej wymiany z rosyjskimi jeńcami wojennymi, 17 października 2023 r.

W grudniu 2023 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ po raz pierwszy użyło pojęcia „cywilnych zakładników” w odniesieniu do Ukraińców „przetrzymywanych” przez Rosję. Język ten pojawił się w rezolucji zatytułowanej „Sytuacja w zakresie praw człowieka na tymczasowo okupowanych terytoriach Ukrainy, w tym w Autonomicznej Republice Krymu”. Termin „cywilni zakładnicy” jest odpowiedni, ponieważ władze rosyjskie, które nazywają swoją wojnę na pełną skalę „specjalną operacją wojskową”, często nie zapewniają „przetrzymywanym” Ukraińcom praw przysługujących im na mocy konwencji genewskich. Prawnik Nikolaj Polozow, założyciel inicjatywy humanitarnej „Poszukiwanie. Niewola” powiedział The Insider:

— Bardzo trudno jest znaleźć zarówno wojskowych, jak i cywilów , ponieważ strona rosyjska nie trzyma ich razem z innymi więźniami. Mają oddzielne pomieszczenia, na śledztwa lub do sądów eskortują ich oddzielne konwoje. Szukamy cywilów od półtora roku i to wszystko przy niewiarygodnym wysiłku — władze rosyjskie robią wszystko, aby nie ujawniać ich nazwisk, miejsca pobytu, statusu prawnego — nie udostępniają niczego. Nie dopuszczają przedstawicieli Komitetu Czerwonego Krzyża, tak jak nie dopuścili komisji do zbadania zbrodni w Ołeniwce.

To ukrywanie informacji pozwala stronie rosyjskiej traktować ukraińskich więźniów według własnego uznania. Oficjalnie Kreml nie uznaje wojny (nazywa agresję na Ukrainę „specjalną operacją wojskową” — red.), a więc jeńcy wojenni znajdują się w „szarej strefie”, czyli praktycznie „poza prawem”.

Idź do oryginalnego materiału